Jeżeli próbować określić jednym słowem, jaki jest film "Euforia", to przymiotnik histeryczny byłby chyba najbardziej odpowiedni. Histerycznie rozedrgane, poszarpane jest tu wszystko: fabuła,
Jeżeli próbować określić jednym słowem, jaki jest film "Euforia", to przymiotnik histeryczny byłby chyba najbardziej odpowiedni. Histerycznie rozedrgane, poszarpane jest tu wszystko: fabuła, dialogi, gra aktorów. Czy to kaprys czy niewprawna ręka debiutującego reżysera? Obie możliwości są dopuszczalne, choć biorąc pod uwagę doświadczenie dramatopisarskie Ivana Vyrypayeva, w tym szaleństwie powinna być metoda. Fabuła filmu jest raczej banalna: na bardzo dalekiej rosyjskiej prowincji los styka ze sobą dwoje młodych ludzi, którzy postanawiają porzucić swoje dotychczasowe życie, by być razem i celebrować wzajemne uczucie miłości. Określenie to nie jest przesadzone, bowiem, młodzi wydają się uczestniczyć w jakimś rytuale, podobni bardziej natchnionym szamanom niż zwyczajnym kochankom. Ich miłość jest z pogranicza jawy i snu, ponadzmysłowa i fizyczna jednocześnie, absolutna, idealna, zniewalająca, silniejsza niż życie i śmierć. Vyrypayev stara się opowiedzieć o uczuciu wymykającym się wszelkim ludzkim miarom. Reżyser opisuje je, czerpiąc z doświadczeń teatralnych, które próbuje włączać w filmową materię. Kwestie wypowiadane przez aktorów na sceniczną modłę, cięcia przypominające ściemnienia po każdym z aktów przemawiają za taką interpretacją. Niestety, filmowy eksperyment nie powiódł się w pełni, o ile niektóre ujęcia zapierają dech malarskością przedstawienia, o tyle inne rażą nadmierną groteskowością i teatralnością. Podjęcie problemu siły miłości, wyzyskanie monumentalnej urody rosyjskiej przyrody, wypracowana kompozycja kadrów oraz muzyka o dużym ładunku emocjonalnym są atutami filmu. Jednak poza salą kinową tracą wiele ze swej siły, uwypuklając mankamenty obrazu, który ciąży nadmierną teatralnością. Dialog dwojga młodych zaskoczonych przez miłość: "- Co my z tym zrobimy? - Nie wiem", zapewne dobrze zabrzmiałby na teatralnej scenie, lecz w filmie raczej nie przekonuje, a powtarzany kilkakrotnie, ekspresję konfrontacji z tajemnicą miłości czyni w pewnym momencie niezamierzenie śmieszną. "Euforię" polecić można miłośnikom rosyjskiego kina, zwolennikom kinematograficznych eksperymentów i romantykom, inni widzowie mogą poczuć się zawiedzeni. Wydanie filmu w wersji DVD jest bardzo skromne, bowiem na płycie znajduje się jedynie film wraz z podstawowymi ustawieniami oraz dodatki, które okazują się…zapowiedziami filmowymi. A szkoda, bo chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej o aktorach lub kulisach produkcji.